Bake off – Ale Ciacho i JA
Bake off – Ale Ciacho i JA
Bake off – Ale ciacho to wielka przygoda, na razie facebookowa, ale mam nadzieję, że nie tylko. No ale, żeby zacząć od początku by to wszystko miało swój sens. Ja jako fanatyk pieczenia i słodkości nie mógłbym sobie pozwolić na to by nie oglądać, chyba jedynego polskiego programu o wypiekach, czyli Bake Off – Ale ciacho! Co ja widzę, i co ja paczę … konkurs!
Myślę sobie: super, czas po raz kolejny się sprawdzić. W programie mnie nie chcieli, to może spodobam im się w mediach społecznościowych? No i los Ci chciał, ze ów konkurs wygrałem. Nagroda nie byle jaka bo wspólne pieczenie z Gosią Molską w programie Pytanie na śniadanie. Cóż za wspaniała okazja! Jak to określiła sama Gosia Molska, może zostać moją „podkuchenną”. Jednak zamiast Gosi Molskiej wystąpiłem wspólnie z Gosią Nagat, czyli zwyciężczynią 2 edycji Bake Off – Ale Ciacho. Pierw pomyślałem, „no i nici z mojej podkuchennej” … jednak jak poznałem Gosię to śmiało mogę stwierdzić, że stało się o wiele lepiej. Gosia to niesamowita osoba, pełna uśmiechu i szczerości. Zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, także wróżę i życzę jej jak najlepiej!
Jeżeli chcecie podglądać poczynania Gosi to zapraszam Was serdecznie na jej stronę facebookową czyli Candy Gold przepisów tam nie znajdziecie, ale możecie nacieszyć oko przecudownymi tortami, które Gosia może zrobić również dla Was.
Jednak wracając do występu w programie. To co później się działo, to 1 wielka hiperprodukcja! Wszystko dograne co do minuty, ba! Nawet co do sekundy. Ustalone, że mamy 4 wejścia, i podczas każdego będzie krótka rozmowa. No ale o czym? No właśnie… pytania nie były przygotowane wcześniej, wszystko było szyte na bieżąco! Tym bardziej mega gratulacje dla prowadzących, za świetne wyczucie czasu.
Czy występ na żywo stresuje?
Śmiało mogę powiedzieć, że Marcelina Zawadzka to cudowna osoba! W sumie to wszyscy na planie byli bardzo sympatyczni i uprzejmi, więc o stresie nie było mowy. Tak przyjazną atmosferę dało się wyczuć już od 1 minut prowadzenia programu.
Żadnych niespodzianek w programie nie było, oprócz braku wagi elektronicznej (narzędzie chyba niezbędne dla każdego cukiernika), no i wszystkie składniki na nas pięknie czekały na blacie. Nawet te do tarty, były cudownie rozgrzane przez reflektory. No ale cóż nam pozostało, musieliśmy wszystko dobrze schłodzić i dopiero wtedy zabrać się do pracy.
Wspólne gotowanie z Gosią na prawdę sprawiło mi wiele frajdy. Widać, że się zna na tym co robi i nie boi się wyzwań. Mam nadzieję tylko, że moja przygoda nie zakończy się na pojedynczym występie w TV.
No właśnie! Zapomniałem powiedzieć, wszystkie wypieki wyszły idealne i były przepyszne! To co ci ukradnę Gosia to na pewno przepis na ten krem rozmarynowy. Jest przepyszny! Po prostu petarda!
Tak na zakończenie mogę się dodatkowo pochwalić tortem, który porwał serca jury. Przepis na tort powinien się niebawem pojawić na stronie i zadanie dla ambitnych to jego wykonanie, także życzę Wam powodzenia.